On cały czas jest przy Tobie. Odkrywaj Go i oczekuj

Człowiek, o którym dużo wiemy, staje się nam bliski. Tak samo jest z Chrystusem. Pan Bóg posyłał do ludzi proroków, aby przekazywali jak najwięcej wiadomości o Zbawicielu. Przepowiadali oni przyszłe wydarzenia, zachęcali do zachowywania przykazań Bożych. Uczyli, że Bóg jest sprawiedliwy , miłosierny i darzy błogosławieństwem. Prorocy występowali też w obronie biednych, sierot i wdów. Ludzi pogardzanych, skrzywdzonych i bezbronnych. W Starym Testamencie mamy księgi proroków: Izajasza, Jeremiasza, Ezechiela, Daniela i innych. Dzięki prorokom ludzie mogli lepiej przygotować się na przyjście Zbawiciela.

Przeszedł OCZEKIWANY, ale jak został przyjęty przez ludzi? Czy tak samo, jak my przyjmujemy kogoś, za kim tęskniliśmy i na kogo długo czekaliśmy? Przyszedł do swoich, ale swoi go nie przyjęli… A jak my chcemy przyjąć Chrystusa?

Pan Jezus przychodzi do nas już teraz, gdyż chce być z nami i w nas. Przychodzi we Mszy Świętej i Komunii. Przychodzi do nas w codzienności naszego życia. W przyrodzie, w naszych bliźnich, w różnych wydarzeniach z naszego życia. Prośmy już rano, aby Pan Jezus towarzyszył nam przez cały dzień, pokornie prośmy abyśmy wraz z Jego Sercem, w Jego mocy i miłości byli otwarci na wszystko, co nadejdzie.

Boże, Ty Boże mój, Ciebie szukam;
Ciebie pragnie moja dusza,
za Tobą tęskni moje ciało,
jak ziemia zeschła, spragniona, bez wody.
W świątyni tak się wpatruję w Ciebie,
bym ujrzał Twoją potęgę i chwałę.
Skoro łaska Twoja lepsza jest od życia,
moje wargi będą Cię sławić.
Tak błogosławię Cię w moim życiu:
wzniosę ręce w imię Twoje. (PSALM 63)

Wszystko może służyć dla chwały Jezusa, a poprzez to prowadzić do spotkania z Nim. Szczególnie zaś mogą do tego prowadzić spotkania z ludźmi. Prośmy zatem Pana Jezusa: „Myśl we mnie, o Jezu, wtedy myśli moje będą świetlane i jasne. Ty sam mów z mojego wnętrza, o Jezu, a wtedy sprawiedliwe będzie moje działanie – uświęć moją pracę, uświęć także mój spoczynek. Wypełnij moją całą istotę, przeniknij moje całe bycie, aby inni mogli ze mnie odczytać Twoją wielką miłość!”.

Pamiętacie uczniów w drodze do Emaus? Zadziwiające jest to, że Ci, którzy tak dobrze znali Jezusa, towarzysząc Mu w drodze, zanim jeszcze został ukrzyżowany i zmartwychwstał, wtedy gdy przyszedł do nich, nie rozpoznali Go. Dopiero gdy zasiadł z nimi do stołu i oświecił ich umysły, rozpoznali w nim swojego Mistrza.
Niestety, często dzieje się tak samo z nami. Nie rozpoznajemy Jezusa, mimo że jest blisko: w słowie zapisanym na kartach Pisma Świętego, w tabernakulum, w drugim człowieku. Zmartwychwstały przychodzi do nas, tak jak przychodził do zalęknionych uczniów. Nie opuszcza ich. Nie gardzi nimi. Nie przekreśla ich z powodu ich małej wiary. Boży Syn, tak jak przyszedł na ziemię, aby odkupić człowieka z niewoli grzechu, tak samo przychodzi do każdego z nas.

Do tego, aby rozbudzić naszą radość z oczekiwania i odnowić nadzieję służy Adwent. Ma nam przypomnieć, że nie ma chrześcijaństwa bez nadziei. Teksty, które słyszymy, pieśni, które śpiewamy, świadomość tego, na Kogo czekamy, wiele nam o tej nadziei mówią. Jeżeli ktoś choć trochę spróbuje sobie to poukładać w życiu, nie prześpi tego Adwentu. Czas Adwentu jest szczególnym czasem odnajdywania dróg, które prowadzą do Boga. Ale też dostrzegania dróg, po których Bóg przychodzi do nas. Możemy powiedzieć, że sam człowiek jest swoistego rodzaju drogą. Bóg stworzył człowieka na swój obraz i podobieństwo. Każdy z nas ma w sobie coś z samego Boga. To też znaczy, że Bóg przychodzi do nas przez drugiego człowieka. Tego, z którym żyjemy na co dzień i z którym spotykamy się każdego dnia, ale też i z tym, którego przypadkowo spotykamy. Może czasami tylko raz w życiu. I takie spotkanie pozostaje w nas na długie lata.

Kluczem do przeżywania Adwentu jest znalezienie właściwej harmonii między oczekiwaniem na Jego przyjście, a odkrywaniem Jego obecności. Czekam, bo oczekiwanie mówi o pewnym braku, o tym, że ciągle zbyt mało jest Boga w moim życiu, że chcę Go bardziej i bardziej Go potrzebuję.

MOŻE CHRYSTUS PRZYJDZIE ZA MOMENT… MOŻE NAWET NIE SKOŃCZYSZ CZYTAĆ…

Joanna

Loading